Należący do Elona Muska koncern Tesla jest na najlepszej drodze do zrealizowania swojego celu – zapewnienia niezależności energetycznej na każdym poziomie, od pojedynczego gospodarstwa domowego, aż po całe państwa. Jaka jest idee fixè 45-letniego południowoafrykańczyka?


Otóż gospodarstwo domowe według wizji Muska, jest zasilane w prąd przez kombinację sprzętu i oprogramowania. Bateria, nazywana przez Teslę „Powerwall” to nic innego jak wyjęte z samochodu Tesla X czy S ogniwo, wpięte do sieci elektrycznej domu z jednej strony, a do kabla dostawcy – z drugiej. Jej pojemność to niemal 7 kWh, wystarczająca do obsłużenia przeciętnego domu przez cały dzień. Oprogramowanie baterii doładowuje ją w nocy, kiedy prąd jest tańszy a zapotrzebowanie – mniejsze. W ten sposób realizowane są dwa cele: po pierwsze, obniżenie kosztów energii (i choć sam Powerwall kosztuje 3000 dolarów, w swoim cyklu użytkowania zwraca się po około 7-9 latach), po drugie – wypłaszcza się krzywa obciążenia sieci energetycznej, co w USA, a szczególnie w słonecznej Kalifornii, ma ogromne znaczenie. Sieć energetyczna notuje tam ogromną liczbę wyłączeń wynikających z przeciążenia w szczytowych momentach dnia. W końcu klimatyzatory i lodówki działają na prąd…

Musk nie byłby jednak sobą, gdyby nie dołożył kolejnego elementu do układanki: baterii słonecznych. Wcielona niedawno do koncernu Tesla firma Solar City zapewnia niedrogie, modułowe zestawy baterii słonecznych, które – oczywiście – są w pełni kompatybilne z Powerwallem i dodatkowo odciążają baterię w czasie dnia, dalej redukując pobór prądu z sieci. Usługa Solar City to zresztą marzenie dla każdego klienta: wystarczy na stronie internetowej podać powierzchnię dachu, lokalizację geograficzną i wysokość rachunku za prąd, a system skalkuluje odpowiedni do potrzeb zestaw, który po kilku dniach dociera na miejsce z instalatorem, który nie musi zadawać już żadnych pytań. Z punktu widzenia klienta: kilka kliknięć i gotowe.

Oczywiście Powerwall „rozumie się” również z samochodem Tesli – więc jeśli trzeba w trakcie dnia pilnie doładować auto w domu, bateria automatycznie dośle do samochodu energię z sieci i odpowiednio przekalkuluje parametry ładowania, aby kosztowo było to mozliwie najbardziej efektywne.

Najnowszy pomysł Muska to jednak wyzwanie większe o kilka rzędów wielkości. Pierwsza gigantyczna bateria, skonstruowana zresztą z tych samych modułów, które napędzają samochody i Powerwalla, będzie wpięta bezpośrednio w kalifornijski system energetyczny i dostarczy nawet 80 MWh – energię wystarczającą dla ponad 2500 gospodarstw domowych w jednym z hrabstw. Jej zalety? Błyskawiczne (system stawiany jest z gotowych modułów w tempie 2 MWh dziennie) odciążenie sieci energetycznej i wspomniane wypłaszczenie zapotrzebowania na energię elektryczną dla całego hrabstwa (czyli mniej-więcej polskiej gminy) przez dobę. Przy okazji Tesla ma nowy produkt i zaczęła już sprzedawać swoje rozwiązania komunalne na świecie. Najprostszy, dwumegawatowy system kosztuje około 3 milionów dolarów, a firma prezentuje wyliczenia, które dowodzą, że koszty braku dostępu do energii elektrycznej i przywracania go są tak wysokie, że koncernom energetycznym opłaca się korzystać z tego rozwiązania.

Powodem, dla którego Kalifornia sięgnęła po pomysł Muska był fakt, że energia produkowana w tym obsesyjnie proekologicznym stanie wcale nie jest czysta. W znacznej części prąd generuje się w elektrowniach olejowych czy gazowych. Olbrzymi wyciek gazu z podziemnego magazynu Aliso Canyon, który sparaliżował pobór gazu z tego największego podziemnego zbiornika na świecie, spowodował, że władze stanu zażądały od dostawców energii dostarczenia do listopada 2016 rozwiązań umożliwiających przechowywanie energii. Jak nietrudno zgadnąć, przechowywanie energii w formie paliwa było punktowane bardzo nisko. Logiczne było więc skorzystanie z baterii, ale tylko Tesla potrafiła zeskalować swój produkt tak perfekcyjnie. Od baterii napędzających samochody, przez domowego Powerwalla, aż po gigantyczne ogniwo zasilające tysiące gospodarstw domowych – i to wszystko wciąż przed uruchomieniem największej fabryki baterii litowo-jonowych, czyli Gigafactory. To wydarzenie zapowiadane jest na pierwszy kwartał 2017 r.