Krótka historia o tym jak Polska nie jest gotowa na elektromobilność…

Postanowiliśmy w kraju miodem i elektromobilnością płynącym pojechać z Poznania do Warszawy. Przyczyna jest prosta – Tesla softwarowo zdegradowała wadliwą baterię zamiast ją wymienić. Po drodze jeszcze postanowiliśmy zawitać do Łodzi i podrzucić do stolicy jedną osobę. Całą trasę dokładnie zaplanowaliśmy. 

Plan:

O 18 ruszamy z Poznania z 95% baterii, dojeżdżamy do Łodzi o 20:45 żeby zdążyć przed zamknięciem Galerii Łódzkiej. Ładujemy się na Chademo dodając sobie 40% w 45 min i lecimy do Warszawy, do której dojedziemy koło 23.

A jak wyglądała realizacja naszego planu?

Kolega zapomniał laptopa wiec musiał wpaść do biura, co skończyło się wyjazdem opóźnionym o 45 min (18:45). W Łodzi byliśmy o 21:30. Zanim wybłagaliśmy, żeby otwarto nam zamkniętą już bramę galerii (ochrona zamyka galerie o 22) minęło kilka minut. Udało nam się podładować baterię do 18% (czyli o 22% za mało żeby dojechać do Wawy). 

Kolega wpisał w samochodzie greenway i dojechał na ul. Piotrkowską co kosztowało nas kilkanaście minut. O 22:30 znaleźliśmy ładowarkę błądząc po parkingu ale…. 

…. „aplikacja” greenway, czyli strona mobilna nadal – po 3 latach zablokowała się przy próbie logowania, a logika odzyskiwania hasła nie odblokowuje konta. Zadzwoniliśmy więc na infolinie. Pan po drugiej stronie przez dłuższy czas nie był w stanie odblokować konta. W końcu przekonaliśmy go, żeby uruchomił ładowanie i podpiął to ładowanie pod konto konkretne konto. Pan w końcu się zgodził i… próbował uruchomić ładowanie widząc podpięty samochód.

Ponieważ greenway ma błędy logiczne w systemie, trzeba wykonać jakieś konkretne zestawienie działań i w kilka sekund od jednego wykonać drugie, żeby dało się uruchomić ładowarkę, czego Pan z infolinii nie wiedział. Wiedział to za to kolega do którego napisałem smsa i który pomógł nam uruchomić ładowanie ze swojego konta…

Jak już samochód zaczął się ładować, to z deklarowanych przez GW 40kW po obcięciu ze słynnych 50kW samochód tak naprawdę dostał nieco ponad 30 (czyli czas ładowania wydłużył się o 25%).

Z Łodzi wyjechaliśmy po północy. W Warszawie byliśmy po 2. 

Wszystko to dlatego, że wyjechaliśmy 45 min później. Nie mówiąc już o tym co by było gdyby gdzieś po drodze był drugi samochód który chce się ładować na jedynym GW albo PGE w centrum Łodzi..  to właśnie dlatego, że nie chce więcej takich przygód związanych z jakimkolwiek brakiem pewności ładowania, po 5 latach jeżdżenia elektrykiem i zrobieniu ponad 150 tys. km po Polsce przerzucam się w trasach na diesla. Jak to mówią „pionierów można poznać po strzałach wbitych w plecy”, ale chyba już ten ból za bardzo doskwiera… ile można spóźniać się na spotkania z klientami „bo jedyna ładowarka po drodze była zajęta, a pojemność baterii powoduje, że na jeden raz nie dojadę”.

Co ciekawe to wszystko dzieje się przy zapewnieniach miłościwie nam panujących, o tym jak to Polska jest rajem dla elektromobilności i ile się w tej sprawie nie robi. A prawda jest taka, że robi się wszystko, żeby tych którzy idą przodem zatrzymać o czym więcej można poczytać na upadlyprzedsiebiorca.pl/EneGIVE

Może jeśli rządził będzie kto inny to słowa zmienią się w czyny, ale na razie rzeczywistość jest taka, że elektromobilność w Polsce nie istnieje w praktyce.