Polski samochód elektryczny (ElectroMobility Poland)

Polski elektryk ma być autem typowo miejskim o zasięgu minimum 150 km.

Polski samochód elektryczny byłby szansą na rozwój polskiej elektromobilności i zachęta dla Polaków do zakupienia pojazdu o napędzie zeroemisyjnym. Nad projektem polskiego auta elektrycznego czuwa spółka Electromobility Poland, powołana w 2016 r. przez cztery polskie koncerny energetyczne –  PGE Polska Grupa Energetyczna, Energa, Enea oraz Tauron Polska Energia. Każdy z nich objął po 25 proc. kapitału akcyjnego w spółce. Utworzenie i działalność ElectroMobility Poland jest częścią Plan Rozwoju Elektromobilności, który jest szansą na rozwój dla polskiego przemysłu, nauki oraz narzędziem wzmacniania wzrostu gospodarczego. Pierwszy etap w stworzeniu polskiego elektryka polegał na zaprojektowaniu nadwozia. Konkurs na najlepszy szkic został rozstrzygnięty 12 grudnia 2017 r. Jury zdecydowało, że pierwsze miejsce zajmą jednocześnie cztery projekty. Jednym z wygranych był Łukasz Myszyński, autor projektu Junior. Jest absolwentem Wydziału Wzornictwa Przemysłowego ASP we Wrocławiu oraz  Politecnica di Design w Mediolanie. Współpracował z zespołami projektowymi Lamborghini, Audi oraz Ducati, tworząc pojazdy koncepcyjne. Teraz spółka planuje wesprzeć podmioty zdolne do wyprodukowania własnego prototypu oraz te, które zabudują wybrane w pierwszym konkursie wizualizacje. Kolejnym krokiem będzie połączenie procesu budowy prototypów z procesem ich produkcji w przyszłości. Do Electromobility Poland spłynęło już kilkanaście prototypów konstrukcji auta. Etap ten potrwa do końca 2018 r., by na wiosnę 2019 r. móc przedstawić oficjalną przedprodukcyjną wersję auta. Polski elektryk ma być autem typowo miejskim o zasięgu minimum 150 km.

Czy nareszczie na polskich ulicach będziemy mogli zobaczyć w pełni rodzimą konstrukcję? Oby tak. Na razie zainteresowane zakupem auta są największe firmy energetyczne i Poczta Polska. Miejmy nadzieje,że cena przyszłego polskiego elektryka nie będzie wygórowana, a auto zelektryfikuje polskie miasta i będzie dostępne dla tzw. „przeciętnego Kowalskiego”. To napewno przybliżyło by nas chociaż trochę do deklarowanej przez rząd liczby 1 mln aut elektrycznych do 2025 r.